czwartek, 27 września 2012

"Gambit" Michała Cholewy - Biblioteka Krainy

Pomimo, że ostatnio więcej książek w mojej bibliotece pojawia się w formatach EPUB oraz MOBI, zdarza się, że kilak książek wybieram w formie klasycznej. Wprowadzając zasadę minimalizmu (ze względu na brak miejsca w biblioteczce) zdecydowaliśmy z Laures, iż większość nowych książek będziemy zakupywać w formie elektronicznej. Jednak kilka pozycji obowiązkowo musiałem sobie zostawić w klasycznej formie. Jest to cykl Diuny wydany przez Rebis, kilka obowiązkowych dla mnie pozycji z Star Wars wydanych przez Amber oraz ostatnimi czasy Herezja Horusa, która urzekła mnie swoim wydaniem przez Fabrykę Słów. I nie małym zaskoczeniem dla mnie są właśnie książki z serii Warbook wydane przez Wydawnictwo Ender z Ustronia. Na półkę trafiły do mnie tytuły: "Rebelia", "Piaski Armagedonu" oraz "Gambit".
Do dwóch pierwszych tytułów zachęciła mnie tematyka (może na fali moich wojaży w Battlefield 3) współczesnych konfliktów. Natomiast "Gambit" Michała Cholewy wpadł mi w ręce przypadkiem. Zachęcił mnie opis oraz kilka recenzji jakie pojawiły się w necie. I wiecie co? Naprawdę było warto :D

"Gambit" jest opowieścią w klimacie SF. Nie przedstawia ona jednak światłej przyszłości, gdzie to ludzkość się jednoczy w celu radosnej eksploracji kosmosu. Ludzie są podzieleni, skłóceni i walczą ze sobą o każdy kawałek kosmosu. Interesujący jest podział głównych sił. Autor pokusił się o wprowadzenie, jako głównych frakcji galaktycznego (?) konfliktu, Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych oraz gdzieś tam wspomina się o Imperium (łączące znane nam kraje azjatyckie). My jako czytelik zostajemy wprowadzeni na teatr działań wojennych krótkim wstępem klimatem przypominającym filmy z serii Alien. Duszne korytarze, opuszczony statek i oddział specjalny. Jak się okazuje ludzkość nie tylko jest podzielona, ale również przeżywa poważne problemy po wydarzeniu z przeszłości (nazwane tutaj Dniem) kiedy to Sztuczna Inteligencja uległa uszkodzeniu i zbuntowała się przeciwko ludzkości. Sytuacja okazała się na tyle poważana, bo właśnie SI odpowiedzialne było za sterowanie statkami podczas podróży, przeliczaniem danych czy choćby wspomaganiem całych koloni. A teraz jej nie ma, nie działa i... ludzie są zdani na siebie. Dlatego też każde dane czy mapy galaktyczne znajdujące się w zaginionych jednostkach są na wagę złota i są zdecydowanie cenniejsze niż ludzkie życia. W tym własnie momencie poznajemy naszego bohatera, żołnierza 40-go regimentu Unii Europejskiej, Marcina Wierzbowskiego. Swojskie nazwisko oraz pochodzenie (tak jest, to nasz rodak) pozwalają nawiązać z postacią Marcina swoistą nić sympatii. Zwłaszcza, że jest zwykłym żołnierzem, który ma za zadanie wykonywać rozkazy ludzi, którzy nie liczą się z jego życiem i życiem jego towarzyszy broni. "Gambit" jest powieścią przedstawiającą bitwy i starcia wojenne z perspektywy pola walki. Jest ostre słownictwo, są dramaty ludzkie, drobne radości i nadzieje zwykłych żołnierzy. Bohaterowie wokół Marcina zmieniają się, są to ludzie z którymi idzie do walki, przyjaźni się. Czasem giną, czasem przezywają, nie starają się być bohaterami... i pomimo, że są tutaj przedstawieni jako mięso armatnie (którym są dla ich dowódców) są to postaci bardzo ludzkie, mające pewne swoje cele i charakterystyczne zachowanie. Autorowi udało się oddać taki dość specyficzny klimat towarzyszący działaniom oddziałów, które przecież nie składają się z klonów, a żywych ludzi o odmiennych charakterach i temperamentach.

Michał Cholewa opisał bardzo brutalny świat pogrążony w beznadziejnej wojnie, gdzie ludzkość jest rozproszona, a mimo to walczy ze sobą. Jest to bardzo smutna i przerażająca konkluzja, ale jakże prawdziwa. Książka pomimo, że nie kusi się na jakiś realizm technologiczny (nie ma tu wybujałych teorii z zakresu fizyki kwantowej, nie uświadczymy to modnych w SF laserów czy super wytrzymałych pancerzy - jest technika, która ma za zadanie wspomóc żołnierzy i jak w życiu czasem i ona zawodzi), trzyma się swojej konwencji i wizji autora. Zastosowane rozwiązania techniczne sprawiają wrażenie surowych i zużytych. Urzekło mnie to bardzo, gdyż nie jest to sterylne środowisko jak choćby w serialu Star Trek.

"Gambit" przedstawia losy zwykłego żołnierza w brutalnym, brudnym świecie w bezsensowym konflikcie, w którym życie tracą ludzkie istoty i to po obu stronach barykady. Książka kupiła mnie swoją prostotą opisów, ciągłością akcji oraz kreacją bohaterów. Duże brawa dla pana Michała Cholewy, aż strach pomyśleć co będzie dalej i jak dobre będą jego kolejne książki.

Samo wydanie jest bardzo miłe dla oka. Fajny (i ładnie pachnący papier), czcionki są duże i wyraźne, ale nie tak przesadzone jak w wydaniach z Fabryki Słów. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i wygodnie się trzyma całą okładkę w dłoniach, gdyż format jest bardzo poręczny (nie ma ryzyka, że czytając w łóżku, przyśniemy a na głowę spadnie nam ogromna i twarda księga). Zresztą Wydawnictwo Ender bardzo elegancko dobrało fakturę okładek swoich książek i mają rewelacyjna szatę graficzną.

Na zakończenie. Oceniam książkę bardzo wysoko, bo w mojej prywatnej skali do mocne 5/6. Ciekawa i wciągająca historia, która zapewniła mi syndrom "jeszcze jednej kartki". Realistycznie przedstawiony świat z całą otoczką techniczną oraz dość ciekawie zbudowanymi bohaterami. Całość, aż się prosi o kontynuację w postaci jakiejś innej powieści stworzonej w uniwersum przez Michała Cholewę. "Gambit" polecam fanom książek o tematyce wojennej i militarystycznej, którym nie przeszkadza fantastyczna otoczka oraz ludziom, którzy lubią takie "surowe" SF.

Pozdrawiam i do następnego przeczytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz