środa, 7 listopada 2012

"Gry za grosze" - Police Quest 1 - 2 - 3 - 4

Dziś nietypowo. A to ze względu, że nie chodzi dokładnie o tanie gry co o możliwość pobrania gry prawie za darmo. CDProjekt to rodzimy wydawca, który swego czasu dominował na rynku i był prekursorem wielu usług oraz pomysłów (gram.pl, GOG.com, a obecnie serwis CDP.pl), które zmieniły Polski rynek gier. Wprowadzili wirtualne punkty za rejestrację oryginalnych gier, które dawały graczom czasem możliwość zakupu gadżetów ze sklepu gram.pl. Potem przekształcenie całości w lojalnościowy CDPROgram. I nagle świat internetu obiegła wieść, że CDP zamyka swój twór i sugeruje wykorzystanie zebranych punktów w serwisie GOG.com. Okazało się, że razem z Laures zebraliśmy całkiem sporo tych punktów, bo wystarczyło ich na dwie gry. Nasz wybór padł na "Police Quest 1 - 2 - 3 - 4" oraz "Forgotten Realms: Demon Stone". Czy było warto? Myślę, że tak, gdyż lada chwila punkty z CDPROgram'u przestaną być respektowane, ponieważ firma zmienia strategię i chce wprowadzić jakąś nowość. Dlaczego wierni klienci zatem mają stracić dorobek punktowy? (bo by zakupić kod promocyjny do GOG.com należy mieć 150 lub 300 punktów zgromadzonych na koncie, a co z tymi, którzy mają ich tylko 40 ?? )
Dziwi mnie troszkę ta strategia CDP, gdyż przez te lata przyzwyczaiłem się raczej do wysokiego poziomu usług i dobrego obchodzenia się z klientami ze strony tej firmy. No, ale zobaczymy co nam przyniesie przyszłość i zmiany ze strony wydawcy.

Laures swoją uwagę zwróciła na tytuł "Forgotten Realms: Demon Stone", a ja uśmiechnąłem się szczerze do przygodówki, która od lat zaprzątała moją uwagę.

Czym zatem jest Police Quest? Jest to naprawdę wiekowy tytuł swoją historią sięgający 1987 r. Dla wielu graczy to jest prawie jak epoka kamienia łupanego, ale były to czasy, gdy niepodzielnie królowały Amigi, C-64 (sam nawet posiadałem taką maszynę :D ), Atari oraz pierwsze komputery osobiste, mocą dorównujące dzisiejszym zegarkom elektronicznym. Gdzieś za oceanem pojawiła się przygodówka z firmy Sierra On-Line z archaiczną na dzisiejsze czasy grafiką i systemem sterowania przyprawiającym o ból głowy (każdą komendę należało wpisywać ręcznie w konsoli gry). "Police Quest: In Pursuit of The Death Angel" (bo tak brzmiał pełny tytuł) powstała przy współpracy z emerytowanym funkcjonariuszem policji (Jim Walls) dzięki temu zyskała na realizmie. Już wtedy była to gra trudna i ginęło się praktycznie w każdym momencie, gdy nie zachowało się procedur bezpieczeństwa.

W 1988 r. ukazała się kontynuacja ( i zarazem mój pierwszy kontakt z ta grą, było to przeczytanie recenzji w "Top Secret" z dwoma bardzo słabymi obrazkami) o tytule "Police Quest II: The Vengeance". Następnie w 1991 pojawiła się kolejna odsłona z przepiękną grafiką VGA o tytule (a jakżeby inaczej) "Police Quest III: The Kindred" (mój pierwszy kontakt z grą otrzymaną od kolegi. Gra była nieprzystosowana do zabawy na nowszych komputerach co odbierało frajdę z całej rozgrywki). W tych trzech tytułach zamykała się historia funkcjonariusza imieniem Sonny Bonds oraz jego konfrontacji z "Aniołem Śmierci" (Jessie Bains). Dane nam było obserwować troszkę policyjnej rutyny oraz wykonywać standardowe zadania funkcjonariusza policji, a gdzieś w między czasie wplątalismy się w kawałek naprawdę potężnego i pasjonującego śledztwa.

Kolejne odsłony serii Police Quest, troszkę straciły na klimacie. Czwarta części radykalnie zmieniła grafikę na fotorealistyczną (zmieniła się główna postać, miasto oraz wzrosła brutalność) co raczej niekorzystnie wpłynęło na jakość gry. Natomiast piąta część dorobiła się tytułu "Police Quest: SWAT" i stałą się taktyczną grą (ciekawie rozwiązaną pod kątem graficznym, gdyż mieliśmy wrażenie brania udziału w interaktywnym filmie). Później gdzieś stracił się główny tytuł serii i całość zmieniła się kolejno w grę strategiczną (SWAT 2 - dzięki magazynowi RESET jest w moim posiadaniu) oraz strzelaninę taktyczną (SWAT 3 - dodana do CD-Action i SWAT 4).
Rozwój serii pokazywał nie tylko ewolucję gatunku gier przygodowych (od prostych graficznie gier z topornym interfejsem po gry typu point'n'click) ale również upadek tego szlachetnego gatunku.

Dzięki serwisowi GOG.com (oferta z której skorzystaliśmy zawiera gry z numerami od 1 do 4, pozostałe gry są oferowane jako odrębne produkty) mamy okazję sięgnąć po te tytuły (za cenę 9.99 $ lub 300 punktów z CDPROgramu) i zagłębić się w naprawdę fajną przygodę. Plusem dla tego wydania jest to, że "Police Quest: In Pursuit of The Death Angel" wydany jest w odświeżonej wersji z 1992 r. z lepszą grafiką i normalnym sterowaniem. Pakiet jest naprawdę fajny i zaopatrzony w niezbędne dodatki, które ułatwiają nam zabawę.
Ponieważ gra jest praktycznie za darmo, więc nie miałem jakiś większych wyrzutów sumienia biorąc ją (jest okazja do szlifowania angielszczyzny, bo tytuły na GOG.com są w oryginalnych wersjach językowych), ale za to jaką radość sprawiło mi rozegranie kilku sekwencji, czy dokonanie pierwszego zatrzymania (screen na górze jest dowodem :D).

Grę polecam fanatykom dobrych gier przygodowych. Nie spodziewajcie się tu "wodotrysków" rodem z Medal of Honor Warfighter. Police Quest to prosta graficznie (Gemini Rue jest na podobnym poziomie, a jaka radość z gry :D) ale za to skomplikowana fabularnie i wymagająca gra. Jeśli lubisz gry przygodowe w starym stylu, bierz w ciemno.

Jeśli miałbym ocenić to zbiorcze wydanie czterech części gry w skali punktowej, to było by 5-/6. Dlaczego? Za system zabezpieczenia PQ2, który psuje efekt i wymaga wydrukowania instrukcji. Obniżenie oceny to również zasługa czwartej gry z serii, która jest moim zdaniem najsłabsza.

Jeśli lubisz gry retro i do tego uwielbiasz przygodówki, śpiesz się by skorzystać z promocji CDPROgramu i GOG.com, bo naprawdę warto wydać na ten tytuł 300 punktów lub 10$.


Pozdrawiam i do następnego przeczytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz